Kreatyvka

Dropshipping – pomysł na e-biznes?

Dropshipping 🛒, czyli prowadzenie sprzedaży internetowej z pominięciem magazynu. Taki rodzaj prowadzenia sklepu jest bardzo popularny właśnie dzięki braku konieczności magazynowania. Kupowanie „na górkę” i opłacenie miejsca do składowania (jeśli nie mamy własnego pomieszczenia) wiąże się ze sporymi kosztami, co w przypadku zwłaszcza raczkującego biznesu jest poważną niedogodnością i zagrożeniem dla płynności finansowej przedsiębiorstwa.
Przyznam, że skuszona zaletami, znając co nieco ten rynek, kilka lat temu sama podjęłam decyzję o założeniu sklepu internetowego opartego o dropshipping. Na rynku jest dobrych kilka platform i innych narzędzi, które pomagają w integracji sklepu z hurtownią. Nic, tylko wybrać tę odpowiedną, wykupić domenę i do dzieła! Ale czy to na prawdę takie proste?
Jak się prowadzi taki interes?
Na pewno nie jest tak różowo jak się pozornie wydaje. Każdy biznes prowadzony w sieci wymaga przede wszystkim dobrej reklamy.
 
Jak na tym wyszłam?
Biorąc pod uwagę, ile się dzięki temu „biznesowi” nauczyłam, to myślę, że na plus.
 Od czego zaczęłam?
Z początku trzymałam się kurczowo porównania asortymentu hurtowni, które oferowały współpracę na zasadzie dropshippingu. Stworzyłam w tym celu tabelę, w której zestawiłam najważniejsze dla mnie cechy, pod względem których oceniałam atrakcyjność oferty. Były to takie czynniki jak: ilość i jakość produktów, dostępność gotowego pliku XML, koszty przesyłki i ewentualne dodatkowe koszty. Sklep przeze mnie prowadzony miał mieć dziecięcy asortyment. Za punkt honoru postawiłam to, aby były to produkty wysokiej jakości – najlepiej drewniane. Piękne, funkcjonalne, kreatywne. Niestety, nie wszystkie hurtownie dropshipping’owe spełniły te oczekiwania. W związku z tym, zaczęłam kontaktować się z dystrybutorami, który rzeczy po prostu mi się podobały. I ku mojemu zdziwieniu, większość była chętna by pójść na układ współpracy polegający na tym, że ja zbieram zamówienia, a oni wysyłają. Nie miałam wprawdzie gwarancji dostępności towaru ale wypracowaliśmy sobie pewne metody komunikacji, które takie zagrożenie minimalizowały. 
 
 I co dalej?
Założyłam sklep na platformie home.pl. W sumie nie wiem dlaczego nie wybrałam Shoper’a. Może była to kwestia ceny? W każdym razie przy pomocy zewnętrznego programu A2C firmy e-mo.pl udało mi się przeprowadzić integrację za pomocą pliku XML a częścią hurtowni. Pozostałe produkty dodawałam ręcznie. Ile czasu mi to zajęło? Ogrom! Wtedy szczerze mówiąc nie miałam też siły i czasu żeby podjąć się próby stworzenia unikalnych opisów. Produktów była cała masa, a ja jedna. 
 
 Jaką reklamę stosowałam?
Przyznam, że w tym czasie mocno raczkowałam w zakresie marketingu internetowego. Pełzałam raczej. Tak czy inaczej podjęłam się samodzielnego prowadzenia Google Ads (wówczas jeszcze Google AdWords) oraz reklam na Facebooku. Już dokładnie nie pamiętam jak to wyglądało. Posty dodawane były dość rzadko, ale starałam się. Podpisałam umowę z jedną firmą pozycjonerską. Coś tam się sprzedawało. Dzięki pomocy kolegi grafika strona była bardzo ładna, poza tym szablon intuicyjny, podpięty moduł szybkich płatności i naprawdę fajne produkty. Szału jednak nie było. Dlaczego? Z braku wiedzy i doświadczenia, a także środków na reklamę. Sklep był prowadzony po godzinach mojej etatowej pracy ale oczywiście to nie powinno stanowić wymówki.
 
 Czy zdarzały się problemy?
Owszem. Przede wszystkim związane były z brakiem zgrania stanu magazynowego mojego sklepu ze stanem faktycznym. Na szczęście dzięki bardzo pomocnym „partnerom” oraz zachowaniu zimnej krwi (nie wiem jak to mi się udało!) z każdej takiej opresji wyszłam obronną ręką. Trochę nerwów mnie to jednak kosztowało. 
 
Dlaczego zdecydowałam się zakończyć tę działalność?
Ze względu na małe korzyści finansowe płynące ze sklepu oraz koszty związane z prowadzeniem działalności bałam się porzucić etat. Z drugiej strony miałam świadomość, że na „pół gwizdka” niczego nie rozwinę. I tak koło się zamykało. To było strasznie frustrujące, zwłaszcza, gdy podczas pracy dzwonili klienci lub dowiadywałam się, że jest jakiś problem z zamówieniem. Rozmowy w samochodzie podczas przerwy też się zdarzały. Nie chciałam żeby ktoś słyszał jak „załatwiam interesy”. Męczyło mnie to i przynosiło coraz mniej satysfakcji. Doszłam do wniosku, że czas to zakończyć. Chyba nie byłam gotowa na prowadzenie tego biznesu. Czy żałuję? Nie.
 
HAPPY END
Mojego „dziecka” nie chciałam tak ot, porzucać. Zdecydowałam się przekazać mój sklep komuś, kto o niego zadba i wzniesie na wyżyny  wyszukiwarki internetowej! I tak, Budka Krasnoludka – bo tak się nazywa trafił do przemiłej pani Marty. Ku mojej radości nadal działa, ma się dobrze i funkcjonuje sobie nawet w przestrzeni offline. czyli w prawdziwym butiku!

Na podsumowanie tej historii przedstawiam subiektywny bilans zalet oraz wad prowadzenia sklepu opartego o dropshipping:

PLUSY

  • spory wybór hurtowni, które oferują taki model współpracy lub godzą się na niego
  • gotowe platformy, które dysponują nie tylko atrakcyjnymi szablonami, ale także ofertami hurtowni z możliwością podłączenia ich asortymentu za pomocą pliku XML (sky-shop.pl, redcart.pl itp.)
  • brak konieczności inwestowania w towar
  • brak konieczności inwestowania w magazynowanie
  • szybkie „zatowarowanie” dzięki integracji z plikiem XML hurtownih
  • brak konieczności posiadania doświadczenia w handlu i prowadzeniu sklepu internetowego (nie trzeba mieć umiejętności w zakresie budowania strony)
  • możliwość bezpłatnego testowania produktów.

MINUSY

  • duża konkurencja – możemy być pewni, że jeśli korzystamy z gotowej listy dystrybutorów, to ma ją w swojej ofercie jeszcze wiele, wiele sklepów
  • koszty związane z utrzymaniem platformy sklepowej oraz  opłaty za integracje z hurtowniami (należy zwrócić uwagę na to, czy podane ceny są opłatami netto czy brutto, czy są to opłaty miesięczne czy roczne i jak wygląda kwestia odnowienia po roku czasu)
  • ryzyko błędu w integracji z magazynem dostawcy (może się okazać, że nawet mimo integracji oferty za pomocą pliku XML stan ten może się nie zgadzać)
  • relatywnie niskie zyski – otrzymujemy X% od wartości sprzedaży. Wysokość marży jest ustalana z dystrybutorem. Wynosi zazwyczaj około 20-30% od ceny produktu
  • dylemat z ustaleniem stawek za przesyłkę (w przypadku korzystania z ofert kilku hurtowni istnieje ryzyko, że klient zakupi produkty od każdej z nich. Wówczas albo bierzemy koszty przesyłek „na klatę” albo przenosimy je na klienta, co może go zniechęcić do podjęcia zakupu)
  • uzależnienie od dystrybutora w zakresie terminowości wysyłek oraz rozpatrywania reklamacji.

Jak widać, za pozornie łatwym sposobem na zarabianie pieniędzy czyha sporo pułapek. Jak ich uniknąć? Przede wszystkim dobrze wszystko przemyśleć i opracować strategię działania. Wybrać platformę z pakietem, który będzie dostosowany do potrzeb sklepu, nie ograniczać się tylko ze względu na cenę, ale również nie rzucać się na ten najwyższy, z którego funkcji nie będziemy korzystać. Ustalić z dostawcą kwestie związane z reklamacjami, terminami przesyłek oraz wymianą informacji. Dobór ciekawych i jakościowo dobrych produktów, zadbanie o atrakcyjną ich prezentację oraz reklamę, która pozwoli się wyróżnić może sprawić, że sklep prowadzony na zasadzie dropshippingu stanie się dobrze prosperującym i dochodowym biznesem.

Co sądzicie o tym modelu współpracy? Macie jakieś doświadczenia? Korzystacie? Przymierzacie się? Podzielcie się w komentarzach!