Kreatyvka

Kreatywność w czasach zarazy

Od ponad roku żyjemy w nowej, dziwnej rzeczywistości. Jeszcze na początku 2020 byłam przekonana, że do jego końca wróci normalność. Ba, już latem będzie lepiej. Latem łudziłam się, że zaraza zelżeje z przyjściem zimy. Teraz w ogóle o tym nie myślę, nie mam zdania. Nie wiem. Ostatnimi czasy wielu z nas żyje z tygodnia na tydzień w oczekiwaniu na „dalsze rozporządzenia w sprawie obostrzeń”. I tak, zazwyczaj są one o kolejny tydzień przedłużane lub następuje „delikatne poluzowanie”. W rezultacie od kilku tygodni zamknięte są salony kosmetyczne i fryzjerskie, od kilku miesięcy kluby fitness i siłownie… a restauracje kiedy  były ostatnio otwarte? Hmmm…

Pamiętam, że jeszcze w maju zeszłego roku, kiedy to z mężem i kilkoma osobami z naszych rodzin odwiedziliśmy miły zajazd w naszej miejscowości z okazji dziesiątej (!) rocznicy ślubu. Tak, to było rok temu. Potem byliśmy w knajpie jeszcze w czerwcu, nad morzem… Ale nad morzem to było! Tam koronawirus nie atakował! Tam był inny świat. Szum fal, wiatr, przez który nawet promienie słońca na bezchmurnym niebie nie pieką (a wieczorem na blade lico spływa purpura i udarowa gorączka, bo nie było czuć, że „opala”). Tłumy na plaży, jeszcze większe w małych spożywczakach i ogródkach okolicznych smażalni. Czułam się jakby pandemii nie było. Ona tam była w zdecydowanym odwrocie! Tak, była już w ODWROCIE.

Ach, aż się lekko rozmarzyłam… No ale nie o tym miałam pisać.

Wczoraj przeczytałam artykuł, w którym było napisane, że w trakcie trwania pandemii wzrosła nasza kreatywność. To jednak tyczy się głównie mężczyzn. Także mężczyźni obecnie radzą sobie lepiej na rynku pracy, chętniej zakładają swoje firmy i rzadziej decydują się na ich zamknięcie. Wynika to pewnie z tego, że obecnie kobietom zwaliło się na głowę najwięcej zadań. Nic tak nie zabija poczucia własnej wartości, ambicji, w końcu radości z życia (!) jak bombardujące nas z każdej strony czarne scenariusze, które nie opisują fikcji rodem z horroru, a świat, który nas otacza. Dodatkowo, wiele z nas pracuje w domu, nie ma kontaktu z ludźmi tak jak to było w dawnym, normalnym życiu. Mało tego, w tym domu trzeba nadal prowadzić „dom”, a więc sprzątać, gotować, egzystować. Pracować, pilnować, czy dziecko za ścianą uczy się na lekcjach online a nie pokątnie gra w pleja, siedząc w piżamie czy dresie 24h na dobę wchodzić w skórę profesjonalnego pracownika. Tego samego specjalisty, który jeszcze kilka miesięcy temu biegał do pracy w szpilkach z elegancką torebką na ramieniu i starannie wykonanym makijażem oraz fryzurą. 

Na pocieszenie część z nas w formie walki z depresyjną aurą i nudą zaczęła wzbogacać swój zakres zainteresowań o różne, do tej pory nieznane nam obszary „twórczości” oraz intelektualnych uciech. I tak, zaczęłyśmy szyć, dziergać serwetki, tworzyć makramę i ręcznie robione kartki okolicznościowe. (Już sama zaczęłam rozważać przemalowanie doniczek i skorzystanie z jakiegoś „makramowego” kursu). Poza tym czytamy więcej książek, oglądamy więcej filmów na Netflixie i ponoć więcej… pijemy. Ale nie o tym.

Żywię ogromną nadzieję, że te (pozytywne) zainteresowania korzystnie wpłyną na nasze dusze oraz ciała, pobudzając kreatywność wskrzesimy wiarę w siebie, podniesiemy z klęczek i wyjdziemy z piżamy (dosłownie i mentalnie). Między innymi z tego powodu wpadłam na pomysł stworzenia portalu zrzeszającego różnej maści twórców, artystów, rękodzielników, piśmienników, fotografów, kucharzy czy grafików. Tak, aby w jednym miejscu mogli prezentować prace potencjalnym klientom, a także pomagać sobie na wzajem, wspierać a także po prostu dobrze się bawić. (Serdecznie więc zapraszam i będzie mi bardzo miło jeśli dołączysz do naszej społeczności: https://www.facebook.com/groups/kreatyvni)

A jak już jesteśmy przy rękodziele… Bycie rękodzielnikiem, twórcą nie jest łatwe, zwłaszcza w dobie zalewającej rynek taniochy z Chin. Gdy czytam komentarze na temat cen z pretensją w tle, to włos na głowie się jeży i strasznie mnie to oburza. Sama jakiś czas temu, prowadząc własną markę artykułów dla zwierząt padałam „ofiarą” cenowców i totalnych ignorantów, którzy potrafili porównać solidnie wykonany mebel do kartonu z dziurą. „Taki to se sam zrobię. I będzie za darmo. Prawie identyko”. Do cholery, przecież nikt nikogo do zakupu nie zmusza, więc po co bruździć i zaśmiecać forum! Na szczęście jest coraz więcej osób, które chętniej wydadzą więcej na jedną, dobrej jakości i oryginalną rzecz aniżeli kupę taniego kiczu. Trochę jednak czasu musi upłynąć zanim tak naprawdę docenimy jakość i pracę cudzych rąk. 

Kwiaciarnia na lodowisku, rodzinne wyjazdy służbowe i fotograf w salonie kosmetycznym

Źródło: joemonster.org

Trudna sytuacja ekonomiczna i ogólnie zmęczenie tym przedłużającym się „lockdownem” doprowadziło do sytuacji, kiedy to przedsiębiorcy (oraz ich radcy prawni) musieli wykazać się nie lada kreatywnością. W walce o utrzymanie swoich biznesów oraz pracowników zdecydowali się chwilowo „przebranżowić”, tudzież dostosować do  aktualnych wytycznych i rozporządzeń. I tak, powstały przychodnie, gdzie można skorzystać z usług strzyżenia włosów, w salonie kosmetycznym podpisujemy umowę na sesję zdjęciową, a do fitness kubu wejdziemy z licencją polskiego związku sportowego (z powołaniem do kadry narodowej). Do hotelu „służbowo” można pojechać całą rodziną, bo nie ma z kim zostawić dziecka. Cyrk na kółkach!

Osobiście podziwiam i trzymam mocno kciuki za wszystkich tych, którzy na przekór obostrzeń dzielnie walczą. Rozumiem też tych, którzy kombinować nie chcą bo się po prostu boją. Ja już w zasadzie nie jestem pewna co teraz można, a czego na pewno nie. Zagubiłam się w tym świecie nakazów i zakazów. No nic, idę na spacer. Może do lasu, przewietrzyć głowę. Ale zaraz zaraz, czy na pewno mogę?….

Życzę pięknego i kreatywnego dnia!